Ponieważ mieszkamy w Alba Iulii uznaliśmy, że pojedziemy do Sebes autobusem i wrócimy do domu na piechotę. Trasa, z której strony by nie zacząć, jest podobnej trudności. Zwiedziliśmy niewielkie centrum Sebes, zjedliśmy po covrigu (rumuński precel) i ruszyliśmy w poszukiwaniu szlaku. Wyjście z Sebes było dosyć łatwe i nudne. Po długiej prostej skręciliśmy za strzałką w kierunku kanionu Rapa Rosie. W pewnym momencie jednak szlak i droga do kanionu rozdzielają się; ten pierwszy skręca lekko w prawo i prowadzi w górę, a drugi idzie prosto. Po niedługim czasie naszym oczom w dole ukazał się wspomniany kanion i jeden ze słupków odmierzających kilometry szlaku.