Rimetea/Torockó, czyli z wizytą w „najpiękniejszej wsi w Rumunii”

Dawno, dawno temu (pierwsza wzmianka o „Toroczcko” pochodzi z XIII w.), była sobie w Transylwanii osada… Jej mieszkańcy parali się przede wszystkim wydobyciem rudy żelaza i wytwarzaniem z niej narzędzi rolniczych, broni oraz – dzięki pewnym złożom złota – monet. Znaczenie osady rosło i ta stała się miastem. Aż do XIX w., gdy konkurencja oraz wyczerpanie złóż sprawiły, że miasto zaczęło podupadać i straciło na znaczeniu, a pozostali jego mieszkańcy zwrócili się w kierunku rolnictwa. Mieszkańcy, czyli w zdecydowanej większości Węgrzy i troszeczkę Rumunów.

W połowie lat 90-tych XX wieku opracowano projekt, którego celem była rewitalizacja miejscowości, finansowana z budżetu Budapesztu (tak, Budapesztu :)) oraz rozwój turystyki. Jego celem było przede wszystkim zachowanie oryginalnej architektury tego miejsca. Dzięki niemu do dziś w Rimetea/Torockó (Rimetea to nazwa rumuńska, Torockó – węgierska) możemy podziwiać domy, których elementem wspólnym są białe fasady i zielone akcenty, takie jak np. okiennice czy fragmenty dachów i ogrodzenia. Efekt estetyczny, architektoniczna harmonia i zachowanie wielu uliczek w formie sprzed stuleci, bez asfaltu, wyłożonych kamieniami, składają się na czar tego miejsca.

W roku 1999 Rimetea otrzymała nagrodę „Europa Noastra” („Nasza Europa”), nadawaną przez Komisję Europejską za działania na rzecz ochrony dziedzictwa materialnego. Od tego czasu zyskała też rozgłos za granicą, który spowodował napływ turystów.

Turyści zainteresowani nie tylko architekturą i etnografią, ale również turystyką pieszą, z pewnością znajdą dla siebie na tyle zajęć, żeby ich wizyta w Rimetea trwała dłużej niż parę godzin. Miejscowość oferuje przytulne muzeum etnograficzne, w którym przechodząc przez parę pokoi poznamy historię Rimetea, zobaczymy, jak wyglądało w niej codzienne życie, praca, domy czy ubiory. Spacerowiczom wyznaczono trasy, którymi mogą obejść miejscowość, a piechurom – szlak wiodący na bardzo znaną i malowniczą Górę Seklerską (rumuńska nazwa to Piatra Secuiului). Piatra Secuiului wznosi się na wysokość ponad 1100 m. n.p.m. i dzięki niej oraz jej kształtowi o Rimetea mówi się, że jest miejscem, w którym słońce wschodzi dwa razy. W bardzo bliskiej okolicy Rimetea, w Coltesti, znajdują się z kolei ruiny twierdzy, wzniesionej w XIII w. w celu obrony przed najazdami Tatarów. W drugą stronę, w kierunku północnym, można z kolei udać się na zwiedzanie Monastirea Rimetea. Ciekawostką jest to, że całość fresków, którymi pokryte jest wnętrze świątyni, została namalowana przez mniszki, które mieszkają przy świątyni i opiekują się nią.

Gdzie spać i zjeść?

W Rimetea byliśmy końcem marca, tuż przed rozpoczęciem sezonu turystycznego. Pani z muzeum wspomniała, że „sezon” oznacza tam pełne autobusy wycieczek z różnych stron świata (ale pewnie głównie z Węgier :)). Również ryzyko, że jeżeli nie pomyślimy o rezerwacji noclegu w jednym z pensjonatów z wyprzedzeniem, możemy nie znaleźć miejsca ad hoc. Ponieważ w czasie naszej wizyty nie działały jeszcze restauracje, ani nawet stoiska z langoszami i kurtoszami, na obiad polecono nam restaurację Conacul Secuiesc w Coltesti. Restauracja dysponuje sporą przestrzenią zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, a towarzyszy jej pensjonat z możliwością m. in. wypożyczenia rowerów czy odpoczynku w bani z widokiem na Piatra Secuiului.

Jak dojechać?

Rimetea nie jest szczególnie „po drodze” dokądś i żeby ją odwiedzić, należy zjechać z głównych dróg. Nie jest jednak od innych atrakcji bardzo daleko. Zwiedzający np. kopalnię w Turda mają do niej 28 km, a z Alba Iulia dystans wynosi około 60 km. Indywidualnym turystom polecam dojazd samochodem.

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *