Często czytając lub słuchając opowieści osób, które przeprowadziły się za granicę, przewija się wątek tęsknoty za polskim jedzeniem lub szerzej – za polskimi produktami. Tęsknota za pierogami goni tęsknotę za barszczem, ta za bigosem.
W Rumunii ten problem wydaje się mniej dotkliwy. Nawet, jeśli danego produktu nie można kupić gotowego lub dania nie serwuje się w restauracji, da się nabyć składniki potrzebne do jego przygotowania.